niedziela, 29 czerwca 2014

Chapter 3.

*Perspektywa Lily*


Od paru godzin nie odbiera telefonu, nie odpisuje. W domu podobno też jej nie było, bo dzwoniłam do mamy Jade. A co jeśli, jak ktoś ją porwał? Wtedy byłaby to moja wina, bo ja mogłam z nią iść, a nie. Szła sama, ktoś mógł to zrobić. Bezdźwięcznie złapać i wrzucić do samochodu, wywożąc gdzieś daleko za miasto.
Bałam się.

Cholernie się bałam, że coś jej się stało.
Następnego dnia nadal nie otrzymywałam od niej żadnego znaku życia. Podobno nie wróciła na noc do domu. To już mnie bardzo zaniepokoiło. W szkole się nie pojawiła. Kurwa, coś się musiało stać. Ona nigdy tak nie robiła. Zawsze dawała znać, jak nie przychodziła do szkoły. Kiedy lekcje się skończyły, postanowiłam pójść z chłopakami do domu Jade. Może jest tam, ale zapomniała napisać, że dziś nie idzie do szkoły.
Stanęłam przed drzwiami i zadzwoniłam dzwonkiem. Wszyscy czekaliśmy niecierpliwie, aż ona otworzy nam drzwi i wszyscy spokojnie wejdziemy do środka. Jednak tak się nie stało. Drzwi otworzyła nam jej mama. Dziwne, że była w domu.
- Jest Jade? - zapytaliśmy wspólnie, a z jej oczu wydostały się łzy. Pokręciła przecząco głową i ruchem ręki zaprosiła nas do środka domu. Wiedzieliśmy, że ktoś ją porwał. Moje obawy się potwierdziły.
- Nie wróciła na noc. - powiedziała pani Parker, weszliśmy dalej za nią do salonu.
- Podejrzewa pani, gdzie ona może być? - zapytał Ashton.
- Nie, nie mam zielonego pojęcia. Myślałam, że jest z wami, ale skoro przyszliście tutaj bez niej.. nie wiem nic. Kompletne zero, pustka. Nie odbiera telefonu, nie odpisuje na wiadomości.. Może macie jakieś swoje ulubione miejsce, gdzie mogłaby być? Może podejrzewacie gdzie ona jest? - zapytała po kolei patrząc na nas zapłakanymi oczami. Było takie jedno miejsce..
- W sumie.. tak, jest takie miejsce, ale dawno tam nie byliśmy. - odezwałam się.
- W takim razie jedziemy tam, zbierajcie się. - wszyscy wspólnie wyszliśmy i wsiedliśmy do auta mamy Jade. Każdy z nas mocno się niecierpliwił, każdy miał nadzieję, że może tam być. Ale cóż.. dotarliśmy na miejsce, nie było jej tam. Wtedy wiedzieliśmy, że musimy po prostu iść na policję, by zajęli się tą sprawą i sami również zacząć poszukiwania.

*Perspektywa Jade*

Mieszkam z psycholem i mordercą pod jednym dachem. Jeśli za chwilę nie wybuchnę to będzie dobrze. On ciągle mi karze coś robić, jak nie sprzątać, to gotować, albo robić pranie. Zaraz się wkurwię, rzucę mu tym na twarz i pójdę sobie, naprawdę. Kiedy dokończyłam swoją 'robotę', zeszłam na dół, gdzie był on i miałam zamiar go poinformować o tym, że już wszystko skończyłam. Leżał na kanapie wolno pijąc jakieś piwo i oglądając telewizję. Gdy usłyszał, że zeszłam nieoczekiwanie poklepał miejsce obok siebie, karząc mi, bym usiadła obok niego. Niepewnie zrobiłam to, a on przyciągnął mnie do siebie. Okej, tym to mnie zaskoczyłeś. W sumie.. Harry też jest człowiekiem i potrzebuje jakiejś bliskości, ciepła drugiego człowieka.. tak mi się przynajmniej wydaje. Ja pierdole, co ja wygaduje. ON ZABIŁ CZŁOWIEKA. Jak ktoś taki może mieć serce? To nierealne. Jeszcze teraz próbuje zniszczyć kolejnego. Mnie. W sumie, siedząc tak przy nim, jakoś nie czułam się.. zagrożona? Chyba tak to mogłam określić, czułam się przy nim bezpieczna. Nie no, przepraszam, ale ja nie wiem co ja dzisiaj wygaduję. Czy on mi coś dosypał do tej wody, co mi wcześniej dał?
- Jak się czujesz? - usłyszałam za uchem. Chyba już tak bardzo się opił, że nie wie co się wokół niego dzieje. Jak miałabym się czuć, będąc przez niego uwięziona?
- Jestem zmęczona. - odparłam, a on od razu odłożył prawie pustą butelkę na podłogę i chwiejąc się, stanął na równe nogi.
- W takim razie idziemy spać, skoro jesteś zmęczona. Chodź. - splótł nasze dłonie razem, o matko. Jego ręka była taka ciepła. Nie chciałam z nim spać.
- Nie będę z tobą spać, Harry. - powiedziałam pewnie, by uświadomić mu to, że idę spać do innego pokoju, nawet jeśli miałabym spać na podłodze, przykuta kajdankami do łóżka.
- Mhmm. - mruknął pijany, idąc w stronę schodów. Przecież on się tutaj zabije. Podbiegłam do niego i objęłam go w tali, a on sam położył swoją rękę na mojej szyi. Jakoś wprowadziłam go po schodach na górę, Harry ciągle coś mamrotał pod nosem. Nawet nie mogłam zrozumieć co. Weszłam do jego sypialni, nawet nie zamykając drzwi. Poprowadziłam go do łóżka, opadł na nie ciągnąc mnie za sobą. Mocno objął mnie w pasie, przez co nie mogłam się ruszyć.
- Nigdzie się nie ruszasz, śpisz ze mną. - wymamrotał i jeszcze bardziej mnie do siebie przyciągnął.
No kurwa.


------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że taki króciutki.
Nie byłam w stanie nic więcej jak na razie napisać, ale jest dobrze, że chociaż tyle.
Myślę, że w następnym rozdziale już więcej coś się wydarzy.
Jeszcze raz przepraszam, są wakacje, postaram się pisać więcej :)
Komentujcie! :)
To na tyle.
Do następnego, kocham Was ♥

środa, 25 czerwca 2014

Czemu nie ma rozdziału?

Witajcie. Rozdziału nie było ponad miesiąc i jakoś nie za bardzo mnie ciągnie do pisania go.
Przepraszam.
Po zakończeniu roku już zacznę pisać, obiecuję!
To znaczy, jest już zaczęty, nawet troszkę mam napisane, ale jakoś nie mogę pisać dalej, nie mam motywacji. Mam już pomysł co będzie dalej, ale nie na razie muszę napisać coś wstępnego, zanim przejdziemy do akcji.
Naprawdę, bardzo Was przepraszam za tak duże opóźnienie!
Postaram się to nadrobić, tylko potrzeba mi więcej motywacji!
Jeszcze raz bardzo, bardzo przepraszam.
Czekajcie cierpliwie! :)

Pozdrawiam. xx