piątek, 19 grudnia 2014

Chapter 5.

Próbowałem zatamować krew, ale ciągle mi się to nie udawało. Co ja miałem kurna zrobić? Wezwać karetkę?! To zły pomysł, a gdyby ją ktoś rozpoznał? Byłbym w dupie. Nie wiem ile zużyłem bandażu, ale krew przestała lecieć. Najważniejsze. Nadal była nieprzytomna, chciałem by już się wybudziła. Szczerze mówiąc trochę się o nią bałem. Nie tak to się miało skończyć. To się nawet jeszcze nie zaczęło. Położyłem jej ciało na łóżku u mnie w sypialni i cierpliwie czekałem aż się wybudzi. Kolejny raz się spóźnię. Trudno. Niech przyjdą tutaj, ja dzisiaj się chyba już nigdzie nie ruszam.
Przez cały czas przy niej siedziałem, leżałem, turlałem się, wszystko, by tylko jakoś szybciej leciał ten czas. Moja komórka ciągle brzęczała, już nawet jej nie sprawdzałem. Byłem pewny, że to chłopaki. Jakoś nie miałem ochoty odbierać od nich telefonu, nawet jeśli się martwili. Nie wiem ile czasu minęło, ale ona nadal się nie obudziła. Telefon przestał drażliwie brzęczeć, aż w końcu usłyszałem dzwonek do drzwi. Widocznie musiałem je zamknąć, a w sumie to oczywiste, skoro w moim domu jest Jade, która w każdej chwili mogłaby uciec. Wiedziałem, że to chłopcy, więc cudem zszedłem z łóżka i ruszyłem w stronę dolnego piętra mojej willi. Otworzyłem drzwi, a dwójka chłopaków "wsypała" się do mojego domu.
- Czy ty do cholery jasnej nie umiesz odbierać telefonu?! - wydarł się na mnie Louis, przez co moja głowa jeszcze bardziej zaczęła mnie boleć. Wcześniej nawet nie zwróciłem na to uwagi. Louis i Zayn od razu udali się w stronę kuchni i salonu w poszukiwaniu Jade.
- Pocięła się. Nie mogłem przyjechać. - obydwaj odwrócili się w moją stronę, jakbym powiedział nie wiadomo co.
- Co?! Jak to się kurwa pocięła? Nawet nie zdążyliśmy jej poznać, a ona już chciała się zabić? - widocznie nie mogli tego przyjąć. Cóż, a co ja miałem powiedzieć? Poszła normalnie do łazienki, żeby się ogarnąć, a potem wyniosłem ją nieprzytomną..
- Harry? - wszyscy odwróciliśmy się w stronę dochodzącego głosu. Obudziła się.. dzięki Bogu. Co?! Co ja gadam? Jej głos był cichy i słaby, zdziwiłem się, że zdołaliśmy ją usłyszeć. Stała na szczycie schodów, patrząc na nas. Widziałem, że się bała.
- W końcu! - powiedziałem donośnie i kiwnąłem głową, by zeszła na dół. Powolnym krokiem, niepewna swoich kroków szła w naszą stronę. Kiedy już znalazła się przy mnie, stanąłem za nią i położyłem swoje dłonie na jej ramionach. Poczułem jak przez jej ciało przeszedł dreszcz.
- Dobra, no to poznaj moich kumpli. To Zayn, a to Louis. - pokazałem po kolei na chłopaków, a oni wystawili swoje dłonie. Dziewczyna nieśmiało odwzajemniła uścisk dłoni.
- Może przejdziemy do kuchni? Dzisiaj chyba już nie pojedziemy na to spotkanie całego gangu, więc pogadajmy w trójkę. - odezwał się Zayn. Kiwnąłem głową i wszyscy ruszyliśmy w stronę kuchni. Poszedłem pierwszy, myślałem, że Jade pójdzie za nami, ale ona ani drgnęła. Odwróciłem się do niej i już chciałem powiedzieć, żeby się ruszyła, ale ona niespodziewanie prawie upadła. Prawie oznaczało to, że w ostatniej chwili ją złapałem i wziąłem na ręce. Nie wiem czemu ją wziąłem na ręce, ale myślę, że gdybym ją po prostu podniósł, nie utrzymałaby się na nogach.
- Ej, co jest? - zamknęła oczy. Czy ona znowu zemdlała.. Nie, po prostu była słaba. Może nie powinna tutaj w ogóle schodzić. Teraz taki opiekuńczy? Jej ręce były oplecione na mojej szyi. Szczerze? Wcale mi to nie przeszkadzało, czułem się dobrze. Odłożyłem jej ciało na kanapę w salonie, gdzie od razu zjawili się chłopcy. Zapewne byli tak samo zdezorientowani jak ja.
- Co się dzieje? - zapytałem, a ona zakryła swoje oczy dłońmi. Nie chciała mi powiedzieć. Albo po prostu nie mogła.
- Strasznie mi słabo. - odparła cicho. Odsunąłem się od kanapy, podniosłem i nerwowo potarłem kark. Spojrzałem na chłopców, którzy od razu przenieśli swój wzrok z Jade na mnie.
- Dasz radę się podnieść? - zapytałem.
- Tak, jasne. Pójdę na górę. - jak najszybciej próbowała się podnieść, ale jej to nie wyszło.
- Dobra.. poczekaj. - zatrzymałem ją w miejscu. Byłem nerwowy, nie wiedziałem czemu. Zawsze byłem pewny siebie, niczego się nie bałem, a teraz co? - Zaniosę cię na górę. - patrzyłem na jej kompletnie zdziwioną minę, ale olałem to. Delikatnie wziąłem ją na ręce i powoli poszedłem w stronę schodów. Wszedłem do mojej sypialni, gdzie od razu na łóżku ułożyłem jej kruche ciało. Była tak cholernie chuda i lekka. Czy ona coś je?
- Co chcesz do jedzenia? Na pewno jesteś głodna. - wow Harry, jakiś ty opiekuńczy. No, ale chyba musi coś jeść, tak?
- Nie wiem.. obojętnie. - odparła cicho, a ja pokiwałem głową. Przykryłem ją kołdrą i poszedłem na dół.
- Co to było? - zapytał mnie Louis, gdy od razu znalazłem się na dole.


-----------------------------------------------------------
Hej:)
Tak, wiem. Zawaliłam po całej linii. Jednak nie zamierzam zostawić tak tego bloga. Tylko Wy (o ile ktoś tu jeszcze jest) musielibyście mi w tym pomóc.
By go troszkę nagłośnić. Gdyby było więcej czytelników, byłabym pewna, że chęć do pisania również. Nie chcę przedłużać.
I nie będę się tłumaczyć, bo to bez sensu.
Komentujcie :)
Pozdrawiam ♥

sobota, 5 lipca 2014

Chapter 4.

*Następny dzień*

Obudziłam się będąc przygnieciona czyimś ciałem. W jednej chwili wszystko mi się przypomniało, wszystkie wydarzenia. Jakoś od nowa odechciało mi się żyć. Podczas snu, przynajmniej mogłam sobie wyobrazić, że wszystko jest w porządku. Kiedy zorientowałam się kto na mnie leży, próbowałam zrzucić z siebie jego ciężkie ciało, ale on przez sen jeszcze bardziej mnie do siebie przyciągnął. Powoli zaczynało brakować mi powietrza. Minimalnie odwróciłam się w stronę Harry'ego, by spróbować go jakoś obudzić. Uniosłam rękę i delikatnie poklepałam go po policzku. Czekałam, aż w końcu otworzy te swoje oczy, ale tego nie zrobił. Mruknął coś niezrozumiałego i na tym się zakończyło. Jak na zawołanie, usłyszałam dźwięk dzwoniącego telefonu Harry'ego. Próbowałam wyjąć mu ten telefon, ale niezbyt mi się to udało. Chłopak jęknął cicho i odwrócił się, w końcu wypuszczając mnie ze swoich objęć. Wyjął dzwoniące urządzenie z kieszeni i nawet nie patrząc kto jest moim wybawcą, przyłożył je do ucha.
- Halo.. - odezwał się zaspanym głosem. Ciągle miał zamknięte oczy. - Co..? To dziś? Kurwa.. Muszę? - wnioskując po jego słowach, miał jakieś spotkanie, na które chyba ja też musiałam iść, bo nie sądzę, by zostawił mnie samą w domu. - Dobra.. będę za godzinę. - zakończył połączenie i odłożył telefon na szafkę. Wtedy dopiero spojrzał na mnie.
- Hej. - odezwał się ponownie. Serio? Tylko na tyle było go stać?
- Hej. - odpowiedziałam tym samym, odwracając swój wzrok na ścianę.
- Jak ci się spało? - w sumie.. łóżko całkiem wygodnie, ale sam Harry obok mnie.. To już mnie przeraża.
- Oprócz tego, że przez całą noc spałeś na mnie, to całkiem spoko. - zaśmiał się i przekręcił moją głowę w swoją stronę.
- Będziesz musiała się przyzwyczaić. - czemu on dzisiaj taki miły? To dziwne! Nawet bardzo. Pewnie cieszę się za wcześnie. I co miały oznaczać te słowa?
Harry podniósł się z łóżka, nadal będąc w ubraniach z wczorajszego dnia, ale widocznie zakręciło mu się w głowie, bo lekko się zachwiał. Złapał równowagę i podszedł do wielkiej szafy. Wyciągnął z niej jakieś ubrania, nie patrzyłam nawet co, odwróciłam wzrok.
- Ja bym ci radził wstać, bo za niecałą godzinę musimy wyjść z domu. Potem jedziemy na zakupy. - powiedział i wyszedł z pokoju. Przecież ja nawet nie mam tutaj ubrań. Chwilę później zobaczyłam go z powrotem w drzwiach. - A, i ubrania masz naszykowane w twojej łazience. - dodał i wyszedł. To zajebiście. Nawet nie wiem gdzie jest ta łazienka. Co za debil. Mógł przynajmniej mi wszystko powiedzieć, a nie.
Podniosłam się z łóżka, ciągle byłam ubrana w ciuchy z wczorajszego dnia, czyli w tą spódniczkę, która mnie zaczynała już wkurzać. Wyszłam z pokoju, ujrzałam korytarz, który teraz wydawał się krótszy niż wczoraj. Po lewej stronie na samym końcu zobaczyłam schody, czyli nie tam mam się udać. Chyba. Zaraz obok słyszałam dochodzące ciche śpiewanie spod prysznica, oznajmujące, że Harry tam jest. Skoro.. on teraz bierze prysznic, to może ja bym miała szansę na ucieczkę? To dobry pomysł! Od razu ruszyłam w stronę schodów, po cichu z nich schodząc. Na górze słyszałam głos Harry'ego wołającego moje imię. O kurwa, muszę się pośpieszyć. Już miałam naciskać klamkę od drzwi wyjściowych, kiedy za sobą usłyszałam jego chłodny ton głosu.
- Gdzie idziesz? - moje przerażenie wzrosło na poziom maksimum. Brunet złapał mnie za rękę i odwrócił, przygwożdżając plecami do drzwi. - Nie wyraziłem się kurwa jasno?! - wydarł się. Przymknęłam oczy i czekałam, aż mnie uderzy, albo coś w tym stylu, ale on po prostu odsunął się i chyba poszedł na górę. Powolnym krokiem ruszyłam w stronę salonu, z którego zobaczyłam Harry'ego w kuchni opierającego się o blat. Nie chciałam go jeszcze bardziej wkurzać, więc po prostu poszłam na górę. Szukałam tej łazienki, aż w końcu znalazłam. Na małej szafce, obok prysznica leżały ubrania. Zamknęłam za sobą drzwi i podeszłam do szafki, sprawdzając jakie to są ubrania. Szczerze? Spodziewałam się, że Harry wybierze jakieś wyzywające, krótkie spódniczki, szpilki czy coś, a tu zwykła koszulka, krótkie, dżinsowe spodenki i vansy. W sumie, to lepiej. Zauważyłam też, że jest czarna bielizna, a nawet jakieś kosmetyki i szczoteczka do zębów. Wow, to się postarał. Chyba, że to nie on. Ale chwila.. skąd on wiedział jaką bieliznę kupić?! Już nic z tego nie rozumiałam.

*Perspektywa Harry'ego*

Najdziwniejsze w tej całej sytuacji było to, że ta dziewczyna nie tylko mnie wkurwiała, ale jeszcze pociągała. Obserwowałem ją już długi czas, ale nigdy z bliska. Nie wiedziałem również, że jest tak kurewsko piękna. Okej, widziałem jej zdjęcia i w ogóle, ale na żywo jest jeszcze piękniejsza. Boże, co ja gadam. W ogóle nie powinienem tego mówić. Kiedy chciała uciec, tak, to prawda, wkurzyłem się, ale jak na razie nie chciałem jej bić, ani nic w tym stylu. Jednak musiała wiedzieć, kto tutaj rządzi. Jeśli spróbuje drugi raz, wtedy dostanie. Dzisiaj całkowicie zapomniałem o tym spotkaniu naszego gangu, którego byłem przywódcą. Może i musiałem być tam pierwszy, ale chłopaki już się przyzwyczaili do tego, że się spóźniam. Zawsze do mnie dzwonili. Wszyscy wiedzieli, że porwałem Jade. Każdy pomagał mi w tym, by ją złapać, w końcu ten jej ojciec okradł nas wszystkich. Nasz cały gang. Chciałem odpocząć od tego wszystkiego. Od tych wszystkich problemów, wyjść i nie wrócić.
Słyszałem, że pobiegła na górę. Zapewne zaszyła się w łazience i prędko z niej nie wyjdzie. Postanowiłem sprawdzić jej torbę i zabrać jej telefon. Musiałem go jak najprędzej wyłączyć, by nikt nie mógł nas namierzyć. Wiedziałem, że zaczęli jej szukać, chłopcy obserwowali już dziś jej rodzinę. Wziąłem do ręki torbę i zacząłem poszukiwania telefonu. Znalazłem go, leżał na samym dnie. Zauważyłem ponad 100 nieodebranych połączeń i około 60 nowych wiadomości. Nawet nie sprawdzałem. Szybko wyłączyłem urządzenie i z powrotem schowałem do torby. Odłożyłem torbę w sypialni w szafie, by jej nie znalazła, ani nie szukała. Nie mogła mieć z nikim kontaktu. Od razu powiedziałaby gdzie jest, a wtedy miałbym przejebane. Wróciłem na dół i trochę ogarnąłem w salonie, pomimo tego, że powinna to zrobić ona. Potem poszedłem do góry, by sprawdzić, czy czegoś sobie nie zrobiła w tej łazience, bo coś długo w niej siedziała. Zapukałem lekko do drzwi, nikt się nie odezwał.
- Jade? - zacząłem, niecierpliwiąc się. Nie odpowiadała. - Jade? - powtórzyłem. Ej no kurde, co jest. Postanowiłem wejść do środka i zobaczyć co się stało. Drzwi były zamknięte na klucz. Wyważyłem je. Nie było trudno, nie takie rzeczy się robiło. Otworzyłem je szeroko, miałem zacząć się drzeć na nią, ale zobaczyłem jej ciało leżące na środku łazienki z zakrwawionym nadgarstkiem. Cholera.




---------------------------------------------------------------------
Dzień dobry, witam! :)
Wow, udało mi się nawet szybko napisać i dodać. Nawet długi jest ;)
No w sumie, w porównaniu do wcześniejszego to jest długi XD
Mam nadzieję, że Wam się spodobał :)
Pod ostatnim było tylko 4 komentarze :c
Postaracie się więcej?
Bardzo proszę.
Zostawcie choć malutki ślad po sobie. :)

Jeśli są jakieś błędy, to z góry przepraszam, nie jestem w stanie każdy zauważyć.
Myślę, że to tyle ;)
Komentujcie!
Do następnego :)
Kocham Was ♥